W naszej kulturze odchudzanie stało się niejako obyczajem, czymś tak oczywistym, że nikogo nie dziwi, że odchudzają się coraz młodsze dziewczyny, a każda niemal kobieta miała za sobą choć jedną dietę, z czego znaczna ilość pań na swoim koncie ma ich już wiele, bądź na tej, czy innej diecie jest stale. Z czego wynika, że żaden z owych osławionych cudowno-magicznych sposobów nie jest zbytnio skuteczny, skoro wciąż trzeba próbować czegoś nowego, a efekty nigdy nie są trwałe. Więc… Jak schudnąć?
Odchudzanie jak kara
Pod katorgą diet wystawiamy nasze ciało na szereg niełatwych prób. Zniechęcone wcześniejszymi niepowodzeniami podnosimy sobie i jemu poprzeczkę, coraz wyżej, oczekując większej atrakcyjności, szczupłości. Za drobne potknięcia karzemy się głodówkami i forsownymi treningami, nie mającymi nic wspólnego ze zdrowym dbaniem o ciało i ducha. Winimy nasze ciało, nasz wygląd za inne niepowodzenia, złe relacje z partnerem, kłótnie z szefem, niezadowalającą pracę itd. A winnych należy przecież ukarać. Z wrogiem trzeba ostro i stanowczo…, bo tak właśnie niejednokrotnie zaczynamy traktować nasze ciało – jak wroga, któremu nie należy się respekt. Patrząc w lustro widzimy tylko dodatkowe kilogramy, które niszczą nam życie, a dopóki się ich nie pozbędziemy, nie będziemy zasługiwać na szacunek i szczęście…
Jak schudnąć? Błędne koło
Takie nastawienie nie sprzyja bynajmniej pozytywnej zmianie. Niezliczona ilość kobiet w nadziei na szybkie efekty, stratę „nadbagażu” przechodzi na restrykcyjne diety. Stosują coraz to nowsze metody, a kilogramów wcale nie pozbywają się na stałe. I tak jak na karuzeli: niezadowolenie z siebie, ze swojego ciała – decyzja o odchudzaniu – dieta – spadek wagi, chwila radości (lub często nie), koniec diety – powrót kilogramów – niezadowolenie z siebie, ze swojego ciała – decyzja o odchudzaniu – dieta, koniec diety… itd. No i wyrzuty sumienia, bo jak mogłam skończyć z dietą? A na diecie przecież nie da się być stale, 365 dni w roku.
Im więcej diet, tym więcej… kilogramów
Łasimy się na szybkie rozwiązania: Jak schudnąć w 3 dni, dieta weekendowa, boskie ciało w 2 tygodnie, lub ewentualnie odzyskaj figurę nastolatki w zaledwie 2 miesiące. I tak im częściej stosuje się dietę, tym więcej dodatkowych kilogramów się pojawia. Cud? Niemożliwe? Nasze nastawienie do siebie i naszego ciała powoduje wiele takich, pozornie niezrozumiałych zjawisk, paradoksów. Świadomość jakie prawidłowości dotyczą naszego organizmu, psychiki, mogą pomóc lepiej zrozumieć siebie i to co nas dotyczy, a co za tym idzie nie ulegać bezrefleksyjnie presji. Nasza natura nie da się oszukać, a na to co dzieje się z nami w trakcie i po odchudzaniu, nad czym zapewne nigdy się nie zastanawiamy – wpływ mają nawet mechanizmy ewolucyjne…
Skutki restrykcji
Nasz organizm jest przystosowany ewolucyjnie do przetrwania w okresie głodu, z którym nasi przodkowie zmagać musieli się przez tysiąclecia. Ów głód, który towarzyszył im przez długi czas wymusił wykształcenie mechanizmów mających zapewnić przeżycie. Krótkie okresy dostatku musiały być wykorzystane tak, aby umożliwiały funkcjonowanie w niechybnie przeważających okresach głodu. Tak więc obfite posiłki przetwarzane były w tłuszcz, który służył jako magazyn energii, wykorzystywanej w czasie niedostatku. I tak analogicznie wygląda sytuacja dziś.
Tyle tylko, że w naszym zachodnim społeczeństwie nie cierpimy głodu, wręcz odwrotnie – panuje wszechobecny dostatek, a nawet przepych. Jak schudnąć, gdy głód fundujemy sobie sami, podejmując nagłą decyzję o restrykcyjnym odchudzaniu, będącym szokiem dla naszego organizmu. A ten potrafi się bronić, w końcu na przestrzeni dziejów zostaliśmy wyposażeni w różne mechanizmy przetrwania. Po okresie „dietowania”, co nasz organizm odbiera jako głodowanie ( i tak rzeczywiście często jest – będąc na diecie zmniejszamy sobie racje żywnościowe poniżej optymalnego poziomu – diety 1200 kcal, 1000 kcal, a nawet mniej…) mamy zwolnione tempo przemiany materii, co wynika z działań przystosowawczych. Następnie, gdy tylko dostarczymy mu więcej pożywienia, szybko każda dodatkowa kaloria zamieniona zostaje na tkankę tłuszczowa, co ma chronić ciało na wypadek powtórnego głodu.
Dodatkowo próby oszukania fizjologicznego głodu (nie mylić z głodem emocjonalnym, ochotą, o czym napiszę wkrótce) powodują rozstrojenie mechanizmów regulujących – ośrodka głodu oraz ośrodka sytości. Coraz rzadziej więc osoby próbujące w ten sposób osiągnąć upragnioną wagę są w stanie prawidłowo odczytywać sygnały płynące z ich ciała. Nic dziwnego, że lekceważąc je wcześniej, przestają rozpoznawać je właściwie nawet po zakończeniu diety. Potrzebują więc jeść więcej, aby doświadczyć sytości, o konsekwencjach czego nie trzeba chyba powtarzać.
Pułapka zakazów
Co więcej jak mówi stare powiedzenie: zakazany owoc kusi najbardziej i rzeczywiście w tym wypadku sprawdza się ono całkowicie. Często kobiety zdając sobie sprawę z tego, jakich produktów spożywają w nadmiarze, wiedzą co je kusi, czy powodowane nawoływaniami o konieczności unikania pewnych pokarmów postanawiają wyeliminować daną rzecz całkowicie ze swojego jadłospisu. I tu niechybnie czeka pułapka. Nasz umysł nie poddaje się naszej woli, postanowienie „niejedzenia czekolady już nigdy więcej” nie sprawia, że nagle przestaje się mieć na nią ochotę. Wręcz odwrotnie. Nagle świadomość, że nasz ulubiony łakoć jest niedozwolony, budzi wyczulenie się zmysłów właśnie na niego. Czekoladę zauważać można więc znacznie intensywniej. Ochota wzrasta, a poczucie straty powoduje przygnębienie. I zamiast nie jeść jej już w ogóle, pobudzane przez apetyt jemy jej więcej po chwilowym „trzymaniu się w ryzach”.
Diety restrykcyjne ograniczają jedzenie w ogóle, tzn. zakazanym owocem w tym wypadku staje się pokarm. Analogicznie więc nagle czujemy się bardziej głodne, jedzenie staje się przedmiotem myśli i pragnień, co powoduje szybkie załamanie diety. Kobieta po takim epizodzie obwiania się za brak wytrwałości, słabość, nie rozumiejąc, że to normalne reakcje naszego ciała i umysłu.
Zero elastyczności
Lubieniu siebie nie sprzyja rozpropagowany obecnie w mediach ideał piękna. Dla wielu kobiet ciało jest głównym wyznacznikiem ich poczucia wartości i akceptacji. Ciało musi być oczywiście określonych rozmiarów, 3 kilo ponad ustaloną dla siebie normę to już oznaka osobistej porażki. Ciało takie, niespełniające oczekiwań nie doznaje przyjemności, nie należy mu się dobre traktowanie. Będąc na ścisłej diecie w grę nie wchodzą chwile słabości. Każda traktowana jest jak zbrodnia, a sama odchudzająca czuje się winna, czemu towarzyszy lawina innych negatywnych emocji. I tu kolejny paradoks – pocieszeniem staje się… jedzenie.
Ulubiona czekoladka, rogalik, jak za dawnych lat, kiedy w dzieciństwie po stłuczeniu kolana na pocieszenie dostawaliśmy coś słodkiego. Tu następuje załamanie, bo przecież nie wytrwałam, jestem kiepska, nie mam silnej woli… i spirala się nakręca.
Skoro już zjadłam tyle, to znaczy, że nie jestem na diecie, to teraz mogę się w końcu najeść.
I kilogramy wracają, a wraz z nimi samoocena oparta na wadze maleje. Huśtawka. Karuzela. Tyle, że one nie mają nic wspólnego z radością. Więc czy to ma sens?
Może banał, wydający nie mieć się wiele wspólnego z rzeczywistością, a jednak. Jak schudnąć? ZAAKCEPTUJ siebie. Już TERAZ, dziś. Akceptacja nie oznacza bierności i braku chęci zmiany, ale daje prawdziwą siłę do działania. Ogranicza momenty zwątpienia, bo jeśli efekty przychodzą wolniej, to nie tracimy gruntu pod nogami.
Zacznij żyć już teraz dobrze, radośnie, akceptując siebie i traktując zmianę jako proces. Zapomnij o restrykcyjnych dietach, wysiłkach ponad siły i złości na siebie. Szanuj swoje ciało, masz je jedno na całe życie. Szanuj, nawet z tymi dodatkowymi kilogramami, z szacunkiem dążąc do ich utraty. Nie próbuj oszukać swojego ciała, ani walczyć z naturą, bo to przynosi skutki odwrotne do zamierzonych. Traktuj je jak przyjaciela, a wtedy ono odwdzięczy się tobie! Odchudzanie stanie się łatwiejsze. Teraz już wiesz, jak schudnąć.
DARMOWY EBOOK
„20 strategii dla fit ciała i umysłu”



